Publikacje



 
09/09/2000

Więcej nadziei. Zdrowie: Przy raku piersi amputacja nie musi być koniecznością

_NOT_EXISTS
Drukuj
Wyślij na adres e-mail
A A A

Nr 37 (09.09.2000)

polityka_37_cwie.jpgOkoło 10 tys. kobiet zapada rocznie w Polsce na raka piersi. Ratunkiem dla 70 proc. z nich jest leczenie chirurgiczne. Niektóre mogą mieć wykonane zabiegi oszczędzające, które polegają na usunięciu guza i węzłów chłonnych oraz późniejszym napromienianiu, jednak większość musi poddać się amputacji piersi. Liczba amputacji (tzw. mastektomii) zwiększa się z roku na rok. Amputacja piersi to dla kobiety szok.

Klinika Chirurgii Onkologicznej Akademii Medycznej w Gdańsku. W jednej z sal spotykam kobietę czekającą na amputację piersi. Jej świat legł w gruzach: – Kilka lat temu wyczułam w piersi mały guzek. Koleżanka poradziła mi, bym poszła do zielarza. Przez dwa lata piłam przygotowywane przez niego zioła, miały „rozpędzić” raka. Gdy wreszcie poszłam do lekarza, diagnoza była jednoznaczna. Mam ponadtrzycentymetrowy guz nowotworowy w prawej piersi i niezbędna jest amputacja. Nie wiem, jak mam o tym powiedzieć mężowi.

Doc. Edward Towpik, kierownik Oddziału Chirurgii Rekonstrukcyjnej Centrum Onkologii w Warszawie, już od 15 lat wykonuje operacje rekonstrukcyjne piersi. Stosuje metody przyjęte w czołowych ośrodkach światowych.

Doc. Janusz Jaśkiewicz, kierownik Oddziału Zabiegowego Kliniki Nowotworów Piersi Centrum Onkologii, uważa, że większość kobiet okaleczanych na skutek leczenia chirurgicznego nawet nie zdawała sobie sprawy z możliwości odtworzenia amputowanej piersi. – Wedle moich szacunków taką operację przechodzi zaledwie jeden procent poddawanych amputacji – mówi. Dane te stawiają Polskę w bardzo złym świetle. W Europie dąży się do tego, by każda kobieta miała zapewnioną możliwość wykonania zabiegów oszczędzających, gdy istnieją ku temu wskazania medyczne.

– Kiedy na początku lat 80. rozpoczynałem współpracę z ośrodkami zagranicznymi zajmującymi się leczeniem raka piersi, byłem zaskoczony, w jak wielu przypadkach udaje się zamiast amputacji wykonać zabieg oszczędzający lub zmniejszyć skutki okaleczenia poprzez rekonstrukcję piersi – mówi prof. Jacek Jassem, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii Akademii Medycznej w Gdańsku i przewodniczący Grupy Raka Piersi EORTC – Europejskiej Organizacji ds. Badania nad Leczeniem Nowotworów (European Organisation for Research on Treatment on Cancer).

Obecnie w wielu krajach Europy Zachodniej wykonuje się więcej zabiegów oszczędzających niż amputacji. Stan ten udało się osiągnąć głównie dzięki znacznie wcześniejszemu wykrywaniu raka piersi w przesiewowych badaniach mammograficznych. W Polsce badania te dopiero zaczynają się rozwijać. W efekcie leczenie oszczędzające raka piersi zaczęto upowszechniać z dwudziestoletnim opóźnieniem i prowadzi się je tylko w kilku ośrodkach. Jedną z przyczyn jest niewystarczająca liczba aparatów do radioterapii. Według norm Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) jeden taki aparat powinien przypadać na 250 tysięcy osób, a zatem powinno ich być w Polsce około 150. Tymczasem jest 50, w tym część w złym stanie technicznym, nadających się do natychmiastowej wymiany. W dużym województwie warmińsko-mazurskim nie ma ani jednego takiego urządzenia. W tej sytuacji leczenie oszczędzające pierś (związane zawsze z bezzwłocznym napromienianiem) jest w Polsce nadal luksusem.

– W naszej klinice, obejmującej swym zasięgiem trzy byłe województwa: gdańskie, słupskie i elbląskie, pracujemy na trzy zmiany, aby uniknąć kilkumiesięcznych kolejek – mówi prof. Jassem. – Mimo to coraz trudniej sprostać rosnącym potrzebom.

Dla wielu kobiet ratunkiem pozostaje amputacja piersi. Proteza w Polsce kosztuje od 450 do 850 dolarów. Jest to kwota do zdobycia i nie wymaga już, jak kilka lat temu, poświęcenia dorobku kilku lat życia.

Chore w Polsce mają ustawowe prawo do całkowitej refundacji takiej protezy przez państwo. W rzeczywistości jednak tylko niektóre kasy chorych refundują je. Mazowiecka Kasa Chorych zwraca zaledwie 500 zł. Jednakże nie tylko kwestie finansowe stanowią ograniczenie. Do niedawna brakowało w Polsce chirurgów plastycznych. Obecnie ich wystarcza, różnią się jednak doświadczeniem i umiejętnościami, które w przypadku skomplikowanych zabiegów rekonstrukcyjnych mają ogromne znaczenie.

Rekonstrukcję wykonuje się najczęściej w pewien czas po amputacji, ale w niektórych przypadkach (decyduje o tym onkolog) pierś można odtworzyć natychmiast po amputacji, podczas tego samego znieczulenia. – Do rekonstrukcji używamy własnych tkanek pacjentki, najczęściej z okolicy podbrzusza. Jeśli trzeba, wykonujemy zespolenia naczyń krwionośnych pod mikroskopem. Można też stosować ekspandery i endoprotezy. Wyboru metody dokonujemy uwzględniając zarówno wskazania lekarskie, jak i preferencje pacjentki. Odtwarzamy też brodawkę i otoczkę, a jeżeli jest to potrzebne – korygujemy kształt drugiej piersi dla zapewnienia symetrii – mówi doc. Towpik.

Rekonstrukcja natychmiastowa oznacza, że po trzech, czterech dniach, najdalej po tygodniu, kobieta wychodzi ze szpitala w tym samym staniku, w którym przyszła na leczenie. Dalsza rodzina, sąsiadki czy koleżanki w pracy – jeżeli wiedziały o jej problemach onkologicznych – nie domyślą się nawet, że miała amputowaną pierś.

Rekonstrukcje natychmiastowe, w porównaniu z rekonstrukcjami wykonywanymi w trybie późniejszym, rozpoczęły się w Polsce stosunkowo niedawno. Zainicjował je Oddział Chirurgii Rekonstrukcyjnej warszawskiego Centrum Onkologii. Ich poziom i stosowane techniki operacyjne w niczym nie odbiegają od standardów światowych.

Doc. Janusz Jaśkiewicz nawiązał współpracę z prof. Markiem Dobke, szefem Kliniki Chirurgii Plastycznej Akademii Medycznej stanu New Jersey w Newark (USA). – Postanowiłem skorzystać z jego doświadczeń, które są niewspółmiernie większe od moich – mówi Janusz Jaśkiewicz. – Prof. Dobke sam wykonał około 250 takich operacji, przeprowadzanych rutynowo w jego szpitalu. Kilkakrotnie przyjeżdżał na moje zaproszenie do Warszawy, gdzie wspólnie wykonywaliśmy takie zabiegi. Dotychczas wykonaliśmy ich w naszym ośrodku około czterdziestu.

Rekonstrukcja poprawia poziom satysfakcji psychicznej, seksualnej i społecznej, przy czym, jak się okazało, stopień zadowolenia jest niezależny od wieku czy poziomu wykształcenia – podkreśla psychoonkolog prof. Krystyna de Walden-Gałuszko z Akademii Medycznej w Gdańsku. Zastosowanie metod chirurgicznych oszczędzających pierś sprawia, że chore mają lepszy obraz siebie, są mniej zahamowane seksualnie. Okazało się także, że najmniej negatywnych emocji przejawiają te chore, u których natychmiast po mastektomii dokonano rekonstrukcji piersi. Mimo niewątpliwie dużego obciążenia psychicznego związanego z utratą piersi, bardzo niewiele kobiet decyduje się na rekonstrukcję. Składa się na to wiele przyczyn: brak dostatecznej informacji, względy ekonomiczne, lęk przed ponownym zabiegiem oraz możliwością niedostrzeżenia w porę ewentualnego wznowienia choroby, a także mała popularność tych zabiegów w Polsce.

Ocenia się, że dotychczas wykonano ich w Polsce około 2 tys., a przypomnijmy, że rocznie na raka piersi zapada pięć razy tyle kobiet. Liczba zabiegów oszczędzających w najlepszy sposób obrazuje zły stan polskiej onkologii. Pamiętajmy, że zabiegi takie można wykonywać we wczesnej fazie rozwoju nowotworu, a to się wiąże przede wszystkim ze stanem świadomości społeczeństwa, kondycją bazy diagnostycznej i poziomem wykształcenia lekarzy pierwszego kontaktu.

– W najbliższych latach w Polsce u większości chorych na raka piersi nadal będą wykonywane amputacje – mówi doc. Towpik. – Kobiety powinny zatem wiedzieć, że są w Polsce możliwości odtworzenia piersi. Każda chora powinna mieć dostęp do takiego leczenia.

SŁAWOMIR W. MALINOWSKI

Galeria zdjęć

powrót
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Login
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
PoradyVideo
VideoPorady