Geny są kluczem do leczenia raka piersi

Drukuj
Wyślij na adres e-mail
Dodaj swój komentarz
A A A
Jak najskuteczniej leczyć kobiety chore na raka piersi? Okazuje się, że najlepszej podpowiedzi mogą w tej kwestii udzielić geny pacjentek. To właśnie od genów w dużej mierze zależy reakcja organizmu na leki i wybór najwłaściwszej terapii. Taki jest wniosek kilku doniesień naukowych przedstawionych na zjeździe onkologów w Nowym Orleanie.

Chemioterapia raka piersi do tej pory opierała się na lekach, które niszczyły nie tylko te złe, ale w ogóle wszystkie nowo powstające komórki organizmu. Skutkiem tego są jednak dokuczliwe objawy uboczne. Onkolodzy chcą to zmienić. Pracują nad całkiem nową generacją leków, które atakują tylko złośliwe komórki, a inne zostawiają w spokoju. - Takie "terapie celowane" będą w przyszłości stanowić podstawę walki z rakiem piersi - mówiono na dorocznym zjeździe Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ASCO) w Nowym Orleanie.

To nie wszystko. Z badań przedstawionych na kongresie wynika, że będziemy potrafili przewidzieć, które leki przyniosą największe korzyści konkretnej pacjentce. Podpowiedzą to geny. Zdaniem dr Harry'ego Bleiberga (Institut Jules Bordet w Brukseli) to właśnie od naszego DNA w dużej mierze zależy reakcja organizmu na leki.

- Znając geny pacjentki będziemy mogli dobrać dla niej najlepszy sposób leczenia - dodaje Bleiberg.

Tamoksyfen nie cierpi mutacji

O wpływie genów na leczenie mówili naukowcy z Johns Hopkins Kimmel Cancer Center, Indiana University i University of Michigan. Zajmowali się oni kobietami cierpiącymi na tzw. hormonozależnego raka piersi, którego rozwój w dużym stopniu jest wywołany przez żeńskie hormony płciowe, czyli estrogeny. Aby ochronić pacjentki przed nawrotem choroby (już po wycięciu guza), podaje się im dziś tamoksyfen, który sprawia, że komórki stają się niewrażliwe na estrogeny.

Zespół pod kierownictwem prof. Vereda Stearnsa odkrył jednak, że skuteczność tamoksyfenu może być bardzo obniżona, jeśli chore są nosicielkami zmutowanego genu CYP2D6. Gen ten bowiem odpowiada za produkcję enzymu, dzięki któremu tamoksyfen może działać, a mutacja zakłóca ten proces. Okazało się też, że podobnie jak mutacja działanie tamoksyfenu zakłócają leki przeciwdepresyjne z grupy tzw. selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny. Tymczasem takie leki są często przepisywane, żeby zapobiegać skutkom ubocznym podawania tamoksyfenu (depresja, niepokój, uderzenia gorąca). Naukowcy sugerują więc, by kobiety zażywające tamoksyfen stosowały innego rodzaju środki antydepresyjne.

Letrozol - złoty lek?

Mutacje w genach mogą jednak również pomagać w leczeniu. Badania uczonych z hiszpańskiego Instituto Catalan de Oncologia pokazują, że pacjentki leczone letrozolem (lek na raka piersi, z którym ostatnio wiąże się bardzo duże nadzieje) osiągają znacznie lepsze wyniki, jeżeli są nosicielkami zmutowanego genu CYP19. W eksperymencie udział wzięło 65 kobiet z rozpoznanymi przerzutami raka piersi. U pacjentek, które miały zmutowany gen, choroba rozwijała się dwukrotnie wolniej.

Letrozol należy do tzw. inhibitorów aromatazy, które hamują produkcję estrogenów w organizmie kobiety. Jak wynika z badań opublikowanych w październiku ubiegłego roku na łamach "The New England Journal of Medicine", lek ten w dużym stopniu chroni przed nawrotem raka kobiety, którym usunięto guz piersi ("Gazeta Wyborcza" z 10.10.2003 i Wysokie Obcasy z 25.10.2003). - Już wkrótce stanie się on "złotym standardem" w leczeniu kobiet, które przeszły zabieg, a następnie pięcioletnią kurację tamoksyfenem (po tym okresie skuteczność tamoksyfenu znacznie spada) - przekonywał w Nowym Orleanie prof. Paul Goss z Princess Margaret Hospital w Toronto, szef międzynarodowego zespołu badającego letrozol.

- Podając pacjentkom letrozol, chronimy je w okresie gdy tamoksyfen traci skuteczność. Co ważne, ostatnie badania pokazały, że zażywanie letrozolu nie powoduje poważniejszych skutków ubocznych - tłumaczył Goss.

Raloksyfen. Po menopauzie jak znalazł

Kolejnym lekiem, o którym dużo mówiono na zjeździe onkologów, był raloksyfen. Do tej pory używany był tylko jako środek w profilaktyce i leczeniu osteoporozy u kobiet po menopauzie. Zespół badaczy z Cancer Institute Medical Group i John Wayne Cancer Institute z Santa Monica w USA przez osiem lat obserwował ponad 5,2 tys. kobiet, które przeszły menopauzę. Okazało się, że w przypadku pań zażywających codziennie raloksyfen ryzyko zachorowania na inwazyjnego raka piersi pomiędzy czwartym a ósmym rokiem eksperymentu było o 59 proc. mniejsze w porównaniu z rówieśniczkami zażywającymi nieaktywną substancję, czyli placebo.

Lapatinib - bardzo obiecujący eksperyment

Z kolei badacze z Duke Comprehensive Cancer Center przedstawili dane pokazujące, że eksperymentalny lek - lapatinib hamuje wzrost guza u niemal połowy kobiet, które go zażywały.

Zdaniem kierującej zespołem dr Kimberly Blackwell osiągnięte rezultaty są bardzo optymistyczne. Tym bardziej, że lapatinib jest jednym z pierwszych leków stworzonych dla kobiet, które nie reagują na standardowe terapie raka piersi. Lapatinib wypróbowano na grupie pacjentek, z których zdecydowana większość przeszła już przez trzy do sześciu tradycyjnych terapii raka piersi. Okazało się, że po ośmiu tygodniach zażywania leku choroba ustabilizowała się, a guz zmalał u 46 proc. badanych. Po czterech miesiącach te korzystne wyniki utrzymały się u 24 proc. chorych.


Wojciech Moskal
Gazeta.pl, 14.06.2004

Komentarze

komentarz

podpis



powrót
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Login
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
PoradyVideo
VideoPorady