Blog użytkownika - PLYM

jestem oszczędna, po 6 FEC-ach w trakcie radio i hormono.... . moje motto... . wisi, wisi wisiorek... kuca, kuca kucorek... ...

Maj 2009


1 Maj 2009, 16:40

Za czy przeciw? Hormonoterapia. Jednak za.






    Rutyna stała się faktem, pożeram tamoxifen codziennie. Mus to mus. Niby nic niepozorna tableteczka a jednak zapewnia mi dalsze długie życie w zdrowiu, szczęściu i pomyślności, przynajmniej teoretycznie. Zanim jednak dopadła mnie ta systematyka długo, długo miałam opory co do zasadności stosowania hormonoterapii w ogóle. Nie mieściło mi się w głowie że w wieku 30 lat będę doświadczać objawów menopauzy, nie mówiąc już o bonusach w stylu depresja, obniżenie libido, bóle kości czy wzrastające ryzyko wystąpienia raka śluzówki trzonu macicy, a także zaburzeń w układzie hemostazy. (1)

"...W odniesieniu do uzupełniającej hormonoterapii wciąż istnieje szereg zagadnień kontrowersyjnych, będących przedmiotem kontrolowanych badań klinicznych. Należy do nich zaliczyć ewentualne korzyści ze stosowania tamoksyfenu u chorych przed menopauzą z grupy niskiego ryzyka bez zajęcia węzłów chłonnych. U tych chorych stosowanie tamoksyfenu może być traktowane, jako postępowanie prowadzone z intencją „prewencji farmakologicznej”. Podobnie, przedmiotem dyskusji są ewentualne korzyści z dodania ablacji (chirurgicznej lub farmakologicznej) do chemioterapii u chorych przed menopauzą bez zajęcia węzłów chłonnych pachowych w grupie wysokiego ryzyka. Wydaje się, że u chorych z tej podgrupy dodanie ablacji i/lub tamoksyfenu do chemioterapii poprawia wyniki, ale nie zostało to ostatecznie udokumentowane. Nadal nie zostały opracowane optymalne czynniki predykcyjne dla hormonoterapii uzupełniającej. Obecnie stan receptorów jest jedynym czynnikiem, ale wyniki kilku badań wskazują na znaczenie predykcyjne stopnia ekspresji receptora HER2 w przewidywaniu oporności na tamoksyfen (nie są to jednak dane ostatecznie przekonujące). Wciąż nie została określona długość hormonoterapii uzupełniającej – obecnie wiadomo, że tamoksyfen stosowany przez 5 lat daje większe korzyści niż podawany przez 2-3 lata, ale otwarta jest kwestia dłuższego niż 5 lat jego stosowania..."

Czy po takiej terapii będę mogła być kiedyś w ciąży? Teoretycznie tak, ale coś pod skórą czuję że jest to raczej pobożne życzenie niż realna możliwość. Nim jednak rozpocznę utyskiwanie na własny los muszę się nieco wgryźć w teorię.

"...Celem leczenia  hormonalnie wrażliwego raka piersi jest zahamowanie mitogennego efektu estrogenów polegające na blokowaniu połączenia estrogenu z receptorem estrogenowym, albo na obniżeniu poziomu estrogenów w surowicy i komórkach nowotworowych. Zablokowanie receptora estrogenowego jest możliwe dzięki lekom z grupy selektywnych modulatorów receptora estrogenowego (SERM), których przedstawicielem jest tamoksyfen, natomiast obniżenie poziomu estrogenów można osiągnąć za pomocą ablacji jajników (owariektomia, kastracja radiologiczna), supresji jajników (analogi LHRH) lub inhibitorów aromatazy nowej generacji (anastrozol, letrozol, eksemestan). Wybór optymalnej metody leczenia zależy od stanu menopauzalnego chorej oraz stopnia ryzyka nawrotu choroby (grupy ryzyka). (5)

"...Stosowanie uzupełniającej hormonoterapii u chorych na wczesnego raka piersi z cechami hormonowrażliwości wydłuża czas wolny od choroby zmniejsza ryzyko wystąpienia przerzutów odległych oraz częstość raka w drugiej piersi a przez to wpływa na wydłużenie czasu przeżycia całkowitego..."(2)


"...Celowość stosowania tamoksyfenu w leczeniu uzupełniającym uzasadniają kolejno publikowane w ostatnich latach wyniki metaanalizy EBCTCG (ang.Early Breast Cancer Trialists' Cooperative Group) (3, 4). Na podstawie wyników leczenia ponad 37000 chorych stwierdzono, że stosowanie u wszystkich chorych (tzn. z zajętymi lub wolnymi węzłami chłonnymi) przez 5 lat zmniejszało względne ryzyko roczne nawrotu o 47% i zgonu o 26% w przypadku ekspresji receptorów..."

"...Znaczenie poszczególnych metod hormonoterapii pozostaje w ścisłym związku z mechanizmami wytwarzania hormonów płciowych u kobiet przed i po menopauzie. W pierwszym przypadku źródłem estrogenów są jajniki, których czynność jest regulowana przez gonadotropiny wydzielane przez przedni płat przysadki pod wpływem stymulacji z podwzgórza. U kobiet po menopauzie estrogeny powstają w wyniku obwodowego przekształcenia androgenów (proces aromatyzacji obwodowej)..."

"...Zoladex (Goserelina) jest analogiem naturalnie występującego hormonu wyzwalającego gonadotropinę. Początkowo preparat wywołuje wzrost gonadotropin co daje podwyższony poziom testosteronu u mężczyzn oraz podwyższony poziom estrogenu u kobiet. Po 2-3 tygodniach leczenia wydzielanie tych hormonów zmniejsza się i ich poziom zbliża się do poziomu hormonów w okresie klimakterium..."

Jak tu polemizować z takimi danymi. Zasadność i korzyści wynikające z hormonoterapii zdają się być znacznie większe niż ewentualne skutki uboczne. Większość leków wykazuje pewne efekty niepożądane. Akcja równa się reakcja. Nawet ulotka do Paracetamolu wygląda jak litania do skutków ubocznych. Modlić się oczywiście należy o to by nie wystąpiły.
W Polsce, u młodych kobiet w wieku przed menopauzalnym przyjęło się stosować kombinację leków Tamoksifen przez 5 lat oraz Zoladex przez dwa. Tamoksifen lek z grupy antyestrogenów oraz  Zoladex, który wpływa na ograniczenie produkcji estrogenów poprzez zatrzymanie pracy jajników (ablacja jajników).

... aaa ... aaa ...
... aaa ... aaa ...
Były sobie kotki dwa
... aaa ... aaa ...
... aaa ... aaa ...
Jeden po prawej leżał, drugi po lewej
teraz będą uśpione długi czas.
... aaa ... aaa ...
... aaa ... aaa ...
Były sobie jajniki dwa
szare, bure, ech ponure obydwa
.... ach śpij ....


zagalopowałam się odrobinkę.
Tymczasem mój angielski Mega Mózg doktor Kelly, twierdzi że taki schemat hormonoterapii jest zdecydowanie zbyt restrykcyjny zwłaszcza u młodych kobiet, które kiedyś w przyszłości planują mieć dzieci. Według niego ewentualne skutki uboczne daleko bardziej mogą przewyższać przewidywane benefity podczas gdy wciąż nie ma jednoznacznych dowodów na to by równoczesne przyjmowanie obu tych leków wyraźnie wpływało na wydłużenie życia w pełnym zdrowiu. Uważa on również że wariant Tamoksifen + Zoladex mógł byłby zasadny gdybym nie wyraziła zgody na leczenie systemowe chemioterapią i/lub radioterapią bądz w przypadku niekorzystnego rozpoznania histopatologicznego. Pierwszy stopień zaawansowania i czyste węzły, nie dają podstaw do zastosowanie tak inwazyjnego leczenia nawet pomimo tego że ten na "r" wykazywał maksymalną estrogenozależność przy wszystkich innych wskaźnikach ujemnych. ..... hmmm..... kontrowersyjne podejście do tematu, nieprawdaż?  Nie raz się już nad tym zastanwiałam, czytałam sprawozdania z międzynarodowych konferencji onkologicznych, porównywałam opinie lekarzy i ostatecznie muszę sie zgodzić z poglądami doktora Kelly. W moim przypadku, monokuracja tamoksifenem powinna być wystarczająca a skoro tak się sprawy mają to absolutnie  nie zamierzam upierać się przy Zoladexie. Na samą myśl o farmakologicznej kastracji dostaję gęsiej skórki a  fakt o jej odwracalności po zaprzestaniu przyjmowania leku mnie nie przekonuje.
Najbardziej uciążliwym skutkiem ubocznym hormonoterapii są bóle kości oraz uderzenia gorąca. W przypadku przyjmowania obu tych leków jednocześnie pewność że wystapią jest niemal 100%, natomiast przy kuracji wyłącznie tamoksifenem różnie bywa.  Ja należę do tej grupy szczęśliwców których ominęła wątpliwa przyjemność  doświadczania siódmych potów. Łykam tableteczkę każdego poranka  i póki co po za lekkim artretyzmem nie zauważyłam poważniejszych zmian utrudniających mi życie. uffffffssssss ..... całe szczęście. Czy kiedyś będę jeszcze w ciąży tego nie wiem i nawet przestałam roztrząsać ten temat bo argumentów za jest mniej więcej tyle samo co przeciw a na domiar wszystkiego w dostępnych publikacjach  mało jest opisanych takich przypadków  medycznych jak ja. Dalsze roztrząsanie sytuacji w której życie mnie umieściło skutkuje jedynie niepotrzebnym marnowaniem energii. Nie czuję się winna tego co się stało, cała ta fatalna historia odbywała się po za moim władztwem i na pewno nie była wynikiem zaniedbań których konsekwencje przyszło mi właśnie ponosić. Życie plecie się po swojemu a nie po naszemu. Po prostu się dzieje.  Na dziś dzień, śmiało spoglądam w przyszłość i jawi mi się ona w optymistycznych kolorach, w dobrym zdrowiu, w szczęściu i pomyślności a skoro hormonoterapia/tamoxifen ma być środkiem umożliwiającym mi realizacji tego celu to niech już tak będzie.  Koniec i Basta.


dodaj komentarz

Komentarze [7]

witaj! Moja mama musiała zrezygnować z hormonów ponieważ zaczęły jej się robić skrzepy i całkowicie zatykać żyły w nodze coraz lepiej. Zobaczymy co dalej radio zaczynamy od poniedziałku, i teraz tylko modlić się żeby chociaż to jakoś zniosła pozdrawiam
Dodano: 2009-05-03 14:52:06, Autor: Agnieszka.
witaj Agusiu!! a powiedz mi na jakiej podstawie ustalono że skrzepy w żyłach robiły się na skutek hormonoterapii a nie czegoś innego? W porównaniu z chemią, radio to wakacje w solarium. Z tym to napewno bedzie dobrze. Mam nadzieję że wypoczęłyście sobie odrobinkę w ciągu przedłuzonego majowego weekendu, kiełbaska na grilu była? Echhh jak ja tęsknię za kiełbasa toruńską z grila. Słoneczka Wam dużo zyczę i zdrówka i pozdrawiam serdecznie.
Dodano: 2009-05-04 08:40:11, Autor: plym.
Wiesz zaczęły mamie nogi drętwieć boleć więc poszła na usg nóg i okazało się że ma jedną zyłę całkowicie zajętą a kilka częściowo. Dlatego Onkolog odstawiła hormony na razie na 2tyg i po kontroli może coś się zmieni.oby bo gdzieś optymizm ucieka, ale ja uważam nadal że będzie dobrze. Bo tyle jej się udało zwalczyć to i dalej damy radę. Od dziś 6 tygodni radio. Dziękuję za wsparcie. Grill się udał co prawda toruńska była tlustawa ale ogolnie ok. Przeslij adresik to podesle Ci . Trzymaj się cieplutko buziaczki
Dodano: 2009-05-04 11:02:50, Autor: Agnieszka.
Plymus, ja w dalszym ciagu nie jestem przekonana do tych tabletek. W dalszym ciagu nie wiem dlaczego to ma byc 5 lat a nie 2 lub 7. Nie lubie ich bo nie daja mi spac, poce sie jak cholercia a przeciez tabletke biore z samego rana. W nocy plywanko 5 a nawet i wiecej razy. Pozdrawiam.
Dodano: 2009-05-05 03:33:23, Autor: betik.
Oj też pływam w nocy... A biorę tablety w południe.. i też miałam opory nim zaczęłam je brać... Czy oby są tak konieczne i przez tak długi czas... A co z moim przyszłym potomstwem??? Czy będzie szansa po takich tabletach??? Tak wiele pytań a odpowiedzi nikt nie zna... :(
Dodano: 2009-05-10 04:46:09, Autor: Eda.
Jejku! Ja się właśnie miotam, jutro jadę do onkologa i muszę podjąć w końcu decyzję czy chcę te leki czy nie! Chcą mi zaserwować tamoxifen + zoladex, lekarze mówią mi że mam nie marudzić tylko brać, jak dają! A ja nie do końca widzę sensu w tej farmakologii. Ja nigdy nawet nie wzięłam tabletki przeciwbólowej. W skrócie mam 27 lat i jestem po mamaektomi radykalnej. Miałam dwa guzki centymetrowe G2 i G3, węzły jednak miałam czyste. Już jestem po 4 kursach chemii AC, na które mnie namówił mój chirurg, bo tez miałam wątpliwości. Nie wiem tak naprawdę czy jest sens faszerownia się lekami przez kolejne 5 lat. O dzieciach już nawet nie myślę, bo nawet nie mam tego swojego mężczyzny jeszcze! Może bez piersi będzie mi łatwiej znaleźć jakiegoś wrażliwego ;-) choć podobno dwójka potomstwa mi pisana ;-). Zobaczymy co los pokaże! Co byście zrobiły na moim miejscu? Zgodzić się, czy podążać zgodnie z naturą i nie brać leków?
Dodano: 2010-01-13 15:28:59, Autor: sabina.
Wzięłam wczoraj pierwszy raz tamoksifen i dziś cały dzień mam mdłości i wymiotuję, czy to normalne, niby w ulotce jest napisane że 1 na 10 to ma i ja akurat jestem tą 1 na 10, mam nadzieje że nie będę 1 na 100, 1 na 1000 i 1 na 10 000, do wczoraj czułam się zdrowa, od dziś chora:-(( Mam doła
Dodano: 2010-01-25 16:05:21, Autor: zimorodek.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Blog - Top 10
 
 
 
 
 
 
Login
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
PoradyVideo
VideoPorady