Blog użytkownika - PLYM

jestem oszczędna, po 6 FEC-ach w trakcie radio i hormono.... . moje motto... . wisi, wisi wisiorek... kuca, kuca kucorek... ...

Marzec 2009


12 Marzec 2009, 19:42

nabyłam kiedyś "ściskaczkę do kwiatów"

Wchodzę na oddział onkologii a tu ...

o lo Boga!!! gwałtu rety!!! co się dzieje!!! trzęsienie Ziem, czy co??!!! - nie, nie, to tylko przemeblowanie. Wymiana krzeseł zupełnie dobrych na jeszcze lepsze. Sztuk do wymiany pewnie ze sto i tak mnie natknęło na temat kondycji finansowej brytyjskiej służby zdrowia i tego kryzysu rozbuchanego w mediach do rozmiarów wielkiej czarnej chmury z której tylko patrzec jak gradem rąbnie.

ale, ale... z tego co ja wiem oddział onkologii utrzymuje się nie tylko z pieniędzy państwowych. Poważną część jego finansów stanowią datki od osób prywatnych, firm. No cóż, ten na "r" łąduje na oślep więc i na bogatego trafii. Może akurat te nowe krzesła to właśnie darowizna, nie zapytałam niestety. Nie rzadko, na tablicy ogłoszeń pojawiają się informacje, o tym że powiedzmy klub golfowy z Bormouth wypisał czek na kwote 15.000 funtów na rzecz oddziału onkologii albo innej instytucji wspierającej walkę z rakiem. Pod tym względem świadomość brytyjczyków w zestawieniu z Polską nie podlega dyskusji. Inna kwestia że Polska ledwo na dorobku a Brytfania kraj od lat bogaty.

Wiele instytucji charytatywnych po za tradycyjnymi zbiórkami prowadzi tzw: charity shops, coś prawie jak polskie ciucholandy, tylko że założenia zupełnie inne. Obecnie na wystawach pojawiły się ogłoszenia w stylu:

Robisz wiosenne porządki ...? masz niepotrzebene rzeczy ...? przynieś do nas!

Wspieramy lotnicze pogotowie ratunkowe w hrabstwie Devon. Razem pomagamy.

W sklepikach charytatywnie pracują panie emerytki, ah one sa cudowne, wiedza wszystko o wszechświecie, poczynając od skandalu opisanego w lokalnej gazecie a kończąc na artretyźnie samego wszechmogącego. Zawsze uśmiechięte, bardzo uprzejme, nie mniej przejęte swoją rolą, wspierają przecież piękna inicjatywę. No i co tam można kupić ... otóż prawie wszystko, ciuchy,  książki, płyty winylowe, biżuterię, meble czyli generalnie to co ludzie przyniosą.  Bardzo lubię zaglądać do takich miejsc. Kiedyś udało mi się zakupić  "ściskaczkę do kwiatów" (to moja nieformalna nazwa) Takie urządzenia składające się z dwóch deseczek, czterecz śrubek i 10 tekturek. Pomiędzy papierowe karteczki wkłada się kwiatki do suszenia i dociska śrubami. Prawda że wspaniały nabytek i to za jednego funta, fantastyczna okazja, coś nieprawdopodobnego.

 

a miało być o kryzysie i jakoś uciekł mi wątek, może w następnym wpisie. Wszystko dlatego że co dopiero skończyłam lakierowanie obrazu w którym własnie wykorzystałam liście szpinaku wysuszone w mojej "ściskaczce do kwiatów".

 


dodaj komentarz

Komentarze [1]

Bardzo ciekawe teksty, bardzo mi sie podobają. A poza tym możliwość spojrzenia jak pewne sprawy wyglądają w Anglii. Pozdrowienia.
Dodano: 2009-03-16 23:54:29, Autor: aniam.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Blog - Top 10
 
 
 
 
 
 
Login
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
PoradyVideo
VideoPorady