Blog użytkownika - PLYM

jestem oszczędna, po 6 FEC-ach w trakcie radio i hormono.... . moje motto... . wisi, wisi wisiorek... kuca, kuca kucorek... ...

Marzec 2009


10 Marzec 2009, 22:29

Mega Mózgi - cz 2

Dr. Kelly - onkolog. Napewno nie należy do przeciętniaków, oj nie. Stylem i osobowością kompelnie inny niż zrównoważony dr Watkins ale w sprawie "odlejenia od rzeczywistości" niezwykle podobny. Nie pomyle się wiele gdy czule nazwę go stukniętym ekscentrykiem. Biega po oddziale, wydaje polecenia, ogień nie czlowiek w przenośni i dosłownie bo na twarzy czerwony jak indyk. Marynarka czy tam spodnie garniturowe są mu kompletnie obce. Z okazji świąt Bożego Narodzenia nosił czerwone skarpetki z choinkami, wiem bo widziałam na własne oczy. Podczas spotkań międzychemijnych zwykle siadał na kozetce (taka leżanka, która stoi w każdym pokoju lekarskim) w pozycji prawie po turecku. Jeszcze trochę a kwiat losu bym ujrzała. Ostatnio zaprezentował się w zielonawych spodniach z dziurką wytartą w miejscu zgięcia. Sama nie należe do wyfiokowanych panienek, więc mnie ten jego styl nie zaskoczył, nie mniej jednak podczas pierwszej konsultacji zagotował mi krew w żyłach.


Otóż ... dr. Kelly uznał że chemia jest niepotrzebna i wystarczy tylko hormonoterapia czyli Tamoksifen i Zoladeks bo według jakiejs tam statystyki wynika że profity z chemioterapi w moim przypadku uzyskuje 3 % kobiet a to nie jest adekwatne ze skutkami ubocznymi, które mogą wystąpić po chemioterapii no i generalnie o ewentualnej przyszłej ciązy to właściwie moge zapomnieć.
Piorun poraził mnie na miejscu, że co takiego...!!!!!!! Co za brednie mi tu gościu wklejasz - pomyslałam - a na głos dodałam że jestem człowiekiem a nie jakąś tam potencjalną liczbą w statystyce, która uzyska bądz nie uzyska profity z chemioterapii. Statystycznie rzecz ujmując to cała jestem jedną wielką anomalią statystyczną z rakiem piersi rozpoznanym i zdiagnozowanym w trakcie ciąży (sama znalazłam guzka) ....  niech mnie nawet nie wkurza tym głupim gadaniem. Zawrzałam i dawaj w polemikę z nim idę.
O Rajusa gdy sobie to przypomnę, to gęsiej skóry dostaję. Toż to musiała być strasznie żałosna scena. Gabinecik mały a w nim dr. Kelly, jego sekretarka medyczna, dwóch studentów - przyszłe doktory, moj mąż i ja. Męża mojego zamurowało. Zostałam sama na polu walki i jak tu po medycznemu angielsku wytłumaczyć lekarzowi że mam inne zdanie co do dalszego leczenia. Czułam na sobie wzrok każdej z osób, po kolei. Tych studentów którym włąśnie podważałam autorytet, tej sekretarki co wydawała się ze mną zgadzać nie mniej jednak nie zabierała głosu i odrobinę zagubiony wzrok mojego męża, kochany też miał już wszystkiego powyżej uszu. Powiedziałam na głos NIE. Chemia ma być a później pomyślę nad hormononoterapią i tak właśnie mu oznajmiłam tym moim połamanym angielskim. Jakież było moje zdziwienie gdy dr. Kelly, nagle stwierdził: Ma Pani absolutną rację. Zupełnie się zgadzam. Po czym sekretarce kazała zapisać: 6 x FEC oznajmił że zaraz zawoła pielęgniarkę żeby ustaliła termin pierwszego wlewu, po czym wstał i wyszedł a za nim wszyscy inni.
Rozdygotałam się jak galaretka w kubeczku. Sama nie wiedziałam co myśleć, że właściwie to o co chodzi.

Za jakieś pół godziny weszła pielęgniarka i mówi do mnie w ten deseń:
... żebym przyjszła za tydzień bo mają  "very busy day" i jest bardzo zajęta
... to ja tu siedzę pół godziny a ona dopiero teraz mi mówi żebym przyszła za tydzień
... jak to nie ma czasu, na wpisanie nazwiska do kalendarza???? nie ma czasu!!!
... a ona mi na to że chciała ogólnie wytłumaczyć na czym chemioterapia polega
... a jej na to że nie potrzebuję tłumaczenia, wiem wszystko a nawet może za dużo.
Biedna kobieta źle trafiła, rozdziawiła gembusię i wpisała moje nazwisko gdzie należy.
Koniec i basta.
Tego wieczoru, po powrocie do domu napiliśmy się piwek kilku, oj napili.

Postanowiliśmy zasięgnąć rady u dr Watkinsa. Wyjaśnił nam wszystko, na spokojnie i potwierdził że jego zdaniem najlepszą opcją jest chemia potem radio i hormono. Prawdopodobnie interweniował też u dr Kellego bo przy następnej wizycie ten był jak nie ten sam i az do teraz mam z nim bardzo dobry kontakt.
Twardy chłop i harde Polaki tak bym podsumowała nasze relacje.


dodaj komentarz

Komentarze [1]

To tutaj Cię znalazłam.... Myślę-z Plymkiem coś nie tak, zaniedbuje forum, a tu widzę, że Ty się udzielasz literacko w innym miejscu... Super. Będę zaglądać... Co do chemii... ja właśnie zrobiłam awanturę, żeby jej nie dostać. Ale przegrałam.
Dodano: 2009-03-28 22:08:31, Autor: Dortek.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Blog - Top 10
 
 
 
 
 
 
Login
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
PoradyVideo
VideoPorady