Blog użytkownika - joanna (Joanna )

Mieszka w Małopolsce. Członek Zarządu Krakowskiego Towarzystwa "Amazonki" i administrator internetowej strony ...

Marzec 2009


11 Marzec 2009, 16:32

Pożegnanie z mundurem

                                                                                  
25 kwietnia 2006 roku

Do tzw. "fulla" emerytalnego brakuje mi roku, dwóch służby. Ale nie będę się poniżać prośbami o ulgowe traktowanie z powodu tak banalnej choroby jak nowotwór złośliwy.

Po dwudziestu jeden latach ciężkiej służby od jutra jestem wolnym człowiekiem. Wystarczy stresu, pracy ponad siły, ciągłego myślenia o terminach, sprawach innych osób. Wystarczy!

Boję się wprawdzie, że nieróbstwo rozerwie mnie na strzępy, ale w najbliższym czasie planuję wyjazd do Warszawy do Oli, która czeka na wynik histopatologiczny z usunięcia guza z macicy (skutek zażywania Tamoxifenu).

Od jutra idę na zwolnienie lekarskie. Tak szybko ze stanu osobowego się mnie nie pozbędą. Wykorzystam wszystko, co ustawodawca mi zagwarantował! Rok na zwolnieniu, a potem emerytka jestem! (o rany, ale zabrzmiało!).

Prawdę mówiąc, ryczę tak gdzieś od 13.20. Nie, nie jestem taka mocna jak mi się wydawało. Mam żal, ale to ja zdecydowałam, że mam ich dosyć! To ja sama (w szale, ale sama) podjęłam decyzję, że odchodzę. Oni mi tylko pomogli tę decyzję podjąć!

Ślubny twierdzi, że jeszcze będę im za to kiedyś wdzięczna. Zapewne.

Tymczasem jestem odrobinę rozżalona. Harowałam przez dwadzieścia jeden lat. Na baczność. Po mastektomii byłam na zwolnieniu tylko dwa miesiące. Przez sześć miesięcy chemioterapii pracowałam na pełen gwizdek, bo taka była potrzeba. Chemioterapię ustawiłam sobie w piątki, rzygałam po cichu w domku przez sobotę i niedzielę, a w poniedziałek "raźno" maszerowałam do pracy.

Ślubny kółka na czole rysował, ale zbytnio nie pyskował, bo wie, że i tak zrobię to, co uważam za stosowne. Uparty muł ze mnie i tyle. U mnie ze świadczeniami emerytalnymi jest trochę inaczej niż w "cywilu". My mamy prawa emerytalne po piętnastu latach służby, ale w wysokości czterdziestu procent ostatnich poborów. Każdy następny rok służby to kolejne dwa i sześć dziesiątych procent tej kwoty. Tak, więc prawa emerytalne mam już od sześciu lat. Ale to, co mam teraz daje niecałe sześćdziesiąt procent ostatniej pensji. Można tę kwotę podwyższyć o piętnaście procent, jeśli komisja lekarska orzeknie, że nabawiłam się choroby "zawodowej".

Rak nie jest w wykazie tych chorób. Ale jest tam jednostka chorobowa pod tytułem "zespół wypalenia zawodowego". Orzeka ją psychiatra. Byłam dziś u psychiatry, do którego chadzam od czasu choroby; wylałam żale do świata, ludzi i przełożonych, dostałam trzydzieści dni zwolnienia oraz diagnozę, że w moim przypadku stwierdzenie tegoż wypalenia jest aż nazbyt widoczne. I pochwałę dostałam za podjęcie dojrzałej decyzji. Stres osłabia siły odpornościowe organizmu, brak odporności to niebezpieczeństwo nawrotu choroby. Dlatego mój psychiatra kazał mi "olać" te procenty brakujące do pełnej emerytury (maxymalnie można otrzymać do osiemdziesięciu procent ostatnich poborów) i zacząć żyć dla siebie, nie dla pracy. Pieniądze to jeszcze nie wszystko. Mądry facet nie?!

Przywykam do myśli o sobie, jako o osobie "wolnej" zawodowo. Zdaję sobie sprawę, że początkowo trochę będzie mnie "nosić", ale dam radę. Odwiedzę Bożenę Wolańską w Wiedniu (bo obiecałam). Olę nawiedzę w Warszawie, też już dawno obiecałam. Poszwędam się po Gryficach, dokończę cycorka. Lato idzie, a ja lato kocham pasjami. Będzie dobrze. Bo nie ma innego wyjścia. Zabolało jak cholera, ale nie im (szefom) o tym wiedzieć.

Dziś jest dobrze, sama się dziwię, że aż tak dobrze. Zapewnie wytrzymam, bo nie mam innego wyjścia. Muszę wytrzymać. Po dwudziestu jeden latach pracy na wysokich obrotach wolność bywa męcząca.

Mam nadzieję, że tylko chwilowo.


dodaj komentarz

Komentarze [0]

Brak komentarzy
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Historia
 
 
 
 
 
 
Blog - Top 10
 
 
 
 
 
 
Login
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
PoradyVideo
VideoPorady