Blog użytkownika - joanna (Joanna )

Mieszka w Małopolsce. Członek Zarządu Krakowskiego Towarzystwa "Amazonki" i administrator internetowej strony ...

Marzec 2009


11 Marzec 2009, 16:55

Pierwszy wernisaż Młodej i moje choróbska

Moje dziecię jedyne ma dzisiaj swój pierwszy w życiu wernisaż. Od dwóch tygodni są wystawiane m.in. jej obrazy na wystawie w "Domu Greckim" w Myślenicach. Wystawa ma tytuł " W pobliżu mistrzów". Młodzież z jej grupy malarskiej wystawia obrazy - kopie dzieł mistrzów pędzla. Na blisko trzydzieści obrazów – dwa są mojej Młodej. Odbyła się aukcja tychże obrazów, a całość dochodu z aukcji jest przeznaczona na dofinansowanie warsztatów terapii zajęciowej dla osób niepełnosprawnych z powiatu.

Zaproszeni zostali najwięksi notable w okolicy. Byłam na tej wystawie już wczoraj. Pękałam z dumy, że dwa obrazy to dzieło mojego dziecka.  Trzeba naprawdę sporego znawstwa tematu, żeby odróżnić kopię od oryginału. Moje matczyne serducho nie mieści mi się w klatce z piersiami.  No, to było przeżycie! I dla Młodej i dla nauczyciela malarstwa i dla mnie!

Aukcja prac przebiegła jak w prawdziwym domu aukcyjnym. Zawodowy aukcjoner to prowadził, podpuszczał licytujących jak się patrzy. Jeden obraz Młodej poszedł za trzysta dziesięć zł., a drugi za sto zł. Zrobiłam sporo zdjęć. Młoda mimo przeziębienia przeżywała ogromnie swoją pierwszą wystawę i pierwszą aukcję swoich prac. Do ludzi poszły wszystkie prace młodych artystów.
Nauczyciel malarstwa promieniał. Młodzież również. Rok pracy przy sztalugach. Ale warto było! 

11 czerwca 2006 roku

Dopiero, co skończyłam antybiotyk przed tygodniem, a dziś znowu mam nochal jak porządna klamka od zachrystii. Katar siedzi w zatokach czołowych, ledwo łażę. Już nie mogę brać antybiotyku ani nic aspirynopodobnego, bo czas do zabiegu zbyt krótki. Matko, co robić?! Za radą dziewczyn z Forum Amazonek kupiłam Sinupret, ziołowy lek na rozrzedzenie wydzieliny śluzowej. Zapakowałam dawkę uderzeniową. Czekam na efekty. Tymczasem temperatura 37,5... Czy coś się na mnie uparło, żebym tych cycków nie dokończyła?! 


12 czerwca 2006 roku

No to mam i dudniący kaszel. Temperatura wyczynia hece: trzydzieści pięć i osiem... Tego jeszcze nie grali. Stygnę? Jak siąkam nos w chusteczkę (a robię to co dwie - trzy minuty) to czuję , że mi się w mózgu dziura robi...
Moje dziewczyny z Forum są kochane. Każda radzi, co może na to moje cholerne przeziębienie. Może komuś się wydawać, że robię wielkie halo ze zwykłego, (choć potężnego) kataru zatokowego, ale to nie o katar tu chodzi przecież.

Chyba by mnie pokręciło ze złości, gdyby przez ten durny katar wywalili mnie z Gryfic na zbitą twarz. Ja się już tak mentalnie nastawiłam na wyjazd w lipcu do Bożeny (Viki) do Wiednia w nowym zestawie ciuchów na wielkie - DWA - nowe cycki (kiecka i bluzeczki na cieniutkich ramiączkach zakupione - czekają w szafie), że odwołanie (kolejny raz) terminu zabiegu mogłoby się skończyć załamaniem psychicznym .


13 czerwca 2006 roku

Biorę ten Sinupret i tylko dziś Ibuprom-Zatoki (więcej nie mogę - od jutra odliczam czternaście dni do zabiegu - muszę być wolna od leków przeciwbólowych, antybiotyków i aspiryn minimum czternaście dni) oraz dwa razy dziennie wypijam piekielną miksturę poleconą przez Piotra (Pilota) - wirtualnego przyjaciela z czata Izabeli: gorące mleko z miodem i nieprawdopodobną ilością czosnku. Bogu dzięki, że nadal nie posiadam zmysłu węchu. Rodzinka posiada - widzę to po odruchach wymiotnych Młodej i Ślubnego. Mówią, że nawet przez skórę śmierdzę już czosnkiem. Ale nic to. Cel uświęca środki. Dziś już nieco lepiej. Zaczyna toto schodzić z mózgu. Gdzie ja się tak załatwiłam, to naprawdę nie mam zielonkawego pojęcia. Tydzień byłam zdrowa po solidnej porcji antybiotyku. Kaszel trochę zelżał - taki krtaniowy bardziej jest, a i głos mam jak nieodżałowanej pamięci Himmilsbach.


16 czerwca 2006 roku 

Alem zła: internet mi świruje, rzadko go ostatnio miewam, za operatorem serwera wysłałam już listy gończe...

Jeszcze wczoraj płakałam rzewnymi łzami. Ze strachu ryczałam. Katar prawie zlazł, ale zlazł niżej. Chyba na krtań i tchawicę, oskrzela i płuca też nie są wykluczone. Normalnie, regularnie się dusiłam. Oddech na pół gwizdka. Oczywiście stwierdziłam, że to jak nic prze.... do płuc. To był koszmar. Dziś chciałam iść do lekarza rodzinnego, ale przychodnia nieczynna – polski długi weekend cholera. Dziś odrobinkę lepiej. Odrobinkę. Ale te trzydzieści dwa stopnie Celsjusza w cieniu... wymiękam!... Mam temperaturę obniżoną o sześć kresek od normy, słaba jestem jak dwudniowe kocię. Jedyna dobra wiadomość: mam już szóstkę z przodu! Znaczy, że ważę już sześćdziesiąt dziewięć...to już sześć kg do tyłu od czasu powrotu z Warszawy, w niecałe sześć tygodni.


dodaj komentarz

Komentarze [0]

Brak komentarzy
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Historia
 
 
 
 
 
 
Blog - Top 10
 
 
 
 
 
 
Login
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
PoradyVideo
VideoPorady