Blog użytkownika - joanna (Joanna )

Mieszka w Małopolsce. Członek Zarządu Krakowskiego Towarzystwa "Amazonki" i administrator internetowej strony ...

Marzec 2009


11 Marzec 2009, 13:48

Izabella

25 maja 2004 roku


Wczoraj były moje imieniny. Było słodko. Jutro jest Dzień Matki, Młoda lata zaaferowana, coś kombinuje, cholernie to sympatyczne, ale...


Nie wiem jak to napisać. Nie przechodzą mi te słowa przez gardło. Myśl nie potrafi ogarnąć tego, co się stało. Nie mogę zrozumieć, że Bóg jest aż tak okrutny! Ale muszę to z siebie wywalić!


Izabela Podworska („Rowan”) nie żyje.


Zmarła dziś nad ranem o godzinie 4.20. W szpitalu chorób płuc w Zabrzu. Miała tylko trzydzieści jeden lat. Kochającego Ją nad życie męża i marzenie o dziecku. Walczyła pięć długich lat. Przegrała z rakiem piersi. Nic nie wskazywało, że jest aż tak źle. Kiedy szła do szpitala, bo zbierał Jej się płyn w opłucnej, była pełna życia i optymizmu. Zresztą nigdy się nie skarżyła.

Kilka dni temu był u mnie w pracy Jarek – mąż Izy -(załatwiał jakieś sprawy w moim mieście). Przekazałam mu dla Izabeli sympatycznego, pluszowego misia, którego przypadkiem wypatrzyłam na wystawie sklepu jak wyciągał do mnie łapy i natychmiast wiedziałam, że jest on dla Izabeli, do szpitala, żeby miała się do czego przytulić.


Moja Młoda buczy po kątach. Kilkakrotnie rozmawiała z Izabelą na czacie, zwłaszcza o psiaku Izabeli: Szeri, z którym Młoda chciała się zaprzyjaźnić podczas planowanej wizyty u Izy i Jarka.

Jezu, to do mnie nie dochodzi – taka cudowna, mądra, pogodna, młoda dziewczyna. Dlaczego? Za co? Jakim prawem? Czy Bóg istnieje? Gdyby istniał nie dopuściłby do takiej niesprawiedliwości! Przecież to Ona – Iza – uczyła mnie jak posługiwać się internetem, uczyła mnie mówić głośno i otwarcie o chorobie. Przekonała, że nie mamy się czego wstydzić, że jesteśmy okaleczone – to nie nasza wina!

To Ona założyła pokoik czatowy na Onecie pod nazwą: rak_piersi. To Ona pomagała tam wielu takim jak ja w pokonywaniu trudności podczas leczenia. Izabela mówiła mi, co robić, co jeść, czego nie tykać, aby możliwie łagodnie znieść chemioterapię. Była kopalnią wiedzy o chorobie – bardzo dużo czytała – tak jak ja – chciała wiedzieć ze szczegółami, co Ją je. I dzieliła się swoją wiedzą z innymi, przerażonymi dziewczynami, lejąc im otuchę w serca. I nadzieję graniczącą z pewnością, że wszystko będzie dobrze, bo musi być dobrze!

Boże, jeśli jesteś, dlaczego to zrobiłeś?!


dodaj komentarz

Komentarze [0]

Brak komentarzy
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Historia
 
 
 
 
 
 
Blog - Top 10
 
 
 
 
 
 
Login
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
PoradyVideo
VideoPorady