Blog użytkownika - joanna (Joanna )

Mieszka w Małopolsce. Członek Zarządu Krakowskiego Towarzystwa "Amazonki" i administrator internetowej strony ...

Marzec 2009


12 Marzec 2009, 11:07

Czesia

6 października 2006 roku

Byłam u Czesi. Siedziałam z Nią około pięciu godzin. Aż przyszła pielęgniarka podłączać kroplówki ze sterydami. Poczytałam ulotkę. To jest czterdzieści pięć razy silniejsze od kortyzonu. Widziałam wynik ostatniego rezonansu głowy i dokument z onkologi, gdzie napisano: "nie kwalifikuje się do leczenia systemowego. Opieka internistyczna, paliatywna”...

Trzymałam się bardzo mocno, plotłam Czesi jakieś głupoty. Nawet się uśmiechała, była wyraźnie zadowolona, że mnie widzi. Pękłam w samochodzie Jej męża, który mnie odwoził do domu. Zdzichu też pękł. Płakaliśmy oboje. Jestem wściekła z niemocy. Nic już nie możemy zrobić. Ani my ani lekarze. Nic.

- Popatrz... Jej się nie udało... – powiedział Zdzichu.

Poczułam się winna, że mnie się udało. Wiem, że nie miał niczego złego na myśli, ale....

Rozwala mnie złość na cały ten pieprzony świat!


10 października 2006 roku

Wczoraj wieczorem Czesia miała kryzys. Wymiotowała i traciła przytomność. Zwiększono dawkę sterydów. Dziś się uspokoiło z wymiotami.


14 października 2006 roku

Boże, jak dobrze, że mam się czym zająć. W tym roku aktywnie uczestniczę w organizacji Krakowskiego Marszu Amazonek.
   
W tym roku to już dziesiąty Marsz. Jak zwykle impreza zlokalizowana jest na płycie Rynku Głównego w Krakowie, obok Sukiennic, od strony Ratusza. Sam Marsz (jeden raz wokół Rynku) rusza punktualnie o godz. 12.00. Z Amazonkami idą lekarze onkolodzy, aktorzy scen krakowskich, rodziny i przyjaciele. W tym roku imprezę robimy wraz z Avonem, który dostarczył trzy tysiące różowych balonów. Na Rynku był mammobus i namioty z pięcioma stanowiskami do usg piersi. Wszystko bezpłatne. Cały czas na ustawionej pod Ratuszem scenie odbywały się wszelkiej maści występy artystyczne. O godzinie 15.00 tak w Krakowie na Rynku jak i w siedmiu innych miastach Polski odbyło się uroczyste odsłonięcie rzeźby-pomnika Różowej Wstążeczki. To inicjatywa Avonu.

Były dziewczyny z Klubu Amazonek, była moja Młoda z harcerzami Hufca Myślenice, przyjechała Magda Gawęda z rodziną z Sosnowca, Mirka Wala-Śmiech z rodziną z Jastrzębia. Gosia Kuśnierz i Iza Gonet są z Krakowa, więc miały bliżej.


20 października 2006 roku

Uprzejmie donoszę, że mam trzy latka! Dziś mija równo trzy lata od wyrżnięcia gada razem z cyckiem. Dzisiejsza noc spisana na straty. Walczyłam w nocy z potwornym kaszlem i zatkanym nosem, a że noc (przynajmniej mnie) skłania do paskudnych myśli, to przyjemnie nie było. Czytałam gdzieś, że przerzuty do płuc objawiają się suchym kaszlem. Mój jest mokry. W tym cała nadzieja.


23 października 2006 roku

U Czesi bez zmian. Walczy.


24 października 2006 roku

Udało mi się zarejestrować telefonicznie do moich kochanych onkologów. Nie bez problemów, bo pańcia karty nie mogła znaleźć, ale pogmerała w komputerze i udało się. Spania też dziś niewiele było, bo i trochę nerwów (Czesia) i ten cholerny kaszel, co się go od kilku tygodni pozbyć nie mogę dawał mi w kość. Z marszu skierowanie na RTG płuc w dwóch pozycjach dostałam. Wykonane też zostało z marszu, bo na cito było. Po wynik mam zadzwonić pojutrze. Dostałam też skierowanie na konsultację laryngologiczną. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że ja wcale nie jestem przeziębiona. Nie mam ani kataru ani temperatury, gardło czyste, osłuchowo oskrzela i płuca są ok. Kaszel jest cholera wie, od czego i siedzi już od kilku tygodni. W dzień mi lekko odpuszcza, za to wieczorami się nasila a w nocy czasami to tak dusi, że zasnąć nie da. Laryngolog ma ziornąć co mi obrzękło; migdał lewy czy ślinianka. Tu są rozbieżne podejrzenia lekarki pierwszego kontakta i onkolożki. Od dołu szczęki posiadam jajo bolesne przy dotyku.


26 października 2006 roku

Fotka RTG dowodzi, że: 1. płuca stwierdza się, 2. w moich płuckach  ... meta brak! Uspokoiłam się momentalnie. Nawet żołądek przestał podskakiwać. Informację otrzymałam przez telefon od moich kochanych onkologów. Muszę się wybrać do dr Moniki „Rodzinnej” z tym kaszlem. Trochę za długo mnie to trzyma. Tak. Wiem. Muszę rzucić te wstrętne papierochy. Tylko jak to zrobić?!



7 listopada 2006 roku


Dziś w nocy, we śnie, odeszła od nas na zawsze moja przyjaciółka: Czesia Stręk (1970-2006).

Śpij spokojnie kochana.

 
   „ Panie wybacz ten żal
    i to, że tak z wyrzutem
    patrzę w niebo”


Boże odpuść. Tak właśnie czuję. Z wyrzutem patrzę w niebo. Po raz trzeci zadaję już to pytanie.

Jeśli Boże istniejesz...dlaczego to zrobiłeś?!

Izabela, Madzia, Czesia. Dlaczego?!

 


8 listopada 2006 roku

Pożegnałam Czesię. Wzięłam leki uspakajające. Trzymałam się nieźle, ale pękłam nad grobem.

Po ceremonii mąż Czesi zaprosił mnie do ich domu. Boże jak tam teraz bez Niej pusto! Byłam chyba jedyną osobą spoza rodziny.

Wyję. Nie daję sobie z tym rady.


12 listopada 2006 roku

Staram się pozbierać. Dla siebie. Dla mojej rodziny. Muszę. Od dwóch dni wątroba nie przestaje mnie boleć. Nie wiem czy to z nerwów, czy sugestia jaka. Staram się nie dopuszczać myśli o czymś brzydkim. Ale nie zawsze się udaje. Muszę wziąć się w garść. Staram się bardzo. Trudno jest, bo nie mam nic do roboty. Za dużo mam czasu na myślenie. Bo ileż można dom sprzątać?! I wena mnie opuściła. Żadnego wierszydła czy opowiadanka sklecić teraz nie potrafię. Cholerna jesień zawsze mnie dołowała, a tu jeszcze dodatkowe doły. Myślałam, że na wiosnę poszukam jakiej pracy, takiej, żeby choć wyjść do ludzi. Ale „dupadupa” jak mawia Magda Gawęda. Dali mi I grupę inwalidztwa, więc "żadna praca".

Już nie płaczę. Nie mam już sił. Zaczyna mnie nosić. Zaczynam być zła. Warczę z lekka na swoich.

Nie wiem czy to normalne czy ja wariuję.


dodaj komentarz

Komentarze [0]

Brak komentarzy
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Historia
 
 
 
 
 
 
Blog - Top 10
 
 
 
 
 
 
Login
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
PoradyVideo
VideoPorady